Translate this blog!

piątek, 16 maja 2014

Jak Viktor Pfeifer nie został wiolonczelistą

Nie wszyscy może wiedzą, ale Viktor Pfeifer swego czasu uczył się grać na wiolonczeli i to nie tak ot sobie a muzom, a całkiem na poważnie. Przyszedł jednak moment, w którym musiał zdecydować - albo łyżwy albo wiolonczela. Wybrał to pierwsze. I z tego co mi wiadomo nie żałował, że podjął taką, a nie inną decyzję.

Dlaczego w ogóle dzisiaj o Viktorze? Otóż tak się składa, że dokładnie dziś przypadają jego 27. urodziny, a tak to już zawsze wychodzi, że  przy okazji urodzin (i to niekoniecznie własnych) nachodzą mnie liczne refleksje natury wszelakiej. W tym przypadku refleksją wyjątkowo nachalną jest ta, że Viktora nie zobaczymy już więcej na zawodach. Ot i co. Jako jeden z wielu łyżwiarzy postanowił tym sezonem zakończyć swoją karierę. Będzie nam go brakowało, to pewne. Bo mimo, że nigdy nie udało mu się wbić do ścisłej czołówki czy to światowej czy europejskiej, a jego najlepszym wynikiem na zawodach było ósme miejsce podczas Mistrzostw Europy w sezonie 2012/2013, to w naszej prywatnej klasyfikacji zawsze plasował się bardzo wysoko, w grupie łyżwiarzy "zdecydowanie zasługujących na uwagę". To co Austriaka zawsze wyróżniało, to przede wszystkim charakterystyczny, styl jazdy (nie sposób było powiedzieć, że jeździ jak ten czy tamten łyżwiarz, imituje czyjś styl). Zawsze jeździł w sobie charakterystycznym stylu, co przejawiało się tez w doborze muzyki i stroju. No właśnie, stroju. Viktor zawsze tak jakoś to robił, że jego strój nie był ani zbyt obcisły, ani zbyt błyszczący, ani tym bardziej zbyt wydekoltowany, innymi słowy był po prostu dokładnie taki jak trzeba. 
Prawdą jest, że kariera łyżwiarska układała się Viktorowi bardzo różnie. Były gorsze i lepsze momenty. Kiedy w 2006 roku zdecydował się wyjechać do USA i tam trenować Austriacka Federacja Łyżwiarska nie poparła jego decyzji i przestała wspierać go w jakikolwiek sposób. Doprowadziło to do tego, że Viktor zaczął powaznie zastanawiać się czy jest w stanie kontynuować karierę, a jeśli nawet, to czy wciąż chce reprezentować Austrię. I w ten oto sposób doprowadziło go to do zawieszenia kariery na dwa lata. Wrócił na zawody dopiero w 2008 roku. Jak już wspomniałam wcześniej, najlepszy wynik w karierze osiągnął podczas Mistrzostw Europy w sezonie 2012–13, kiedy to zajął ósme miejsce. 
Co dalej, kiedy już jego łyżwiarska kariera dobiegła końca? Z tego, co mi wiadomo Austriak studiował ekonomię na Uniwersytecie w Delaware i planował później kontynuować naukę na studiach prawniczych, żeby w przyszłości zostać prawnikiem korporacyjnym.
Pozostaje nam trzymać kciuki, żeby udało mu się wdrożyć plany w życie. 

A z okazji przypadających dzisiaj 27. urodzin cała ekipa Blazing Blades przesyła Viktorowi najlepsze najlepsze życzenia urodzinowe, pomyślności wszelakiej i powodzenia na nowej drodze życia! 
(jakkolwiek podejrzanie to ostatnie by nie zabrzmiało...).

 
www.viktor-pfeifer.com



wtorek, 13 maja 2014

Śpiewać każdy może...

... i są tacy wśród łyżwiarzy, to nie żart, którzy biorą sobie to głęboko do serca i śpiewać zaczynają. Jak by się dobrze zastanowić, to i listę przebojów z ich twórczości dałoby się skonstruować ;-)

Pierwszym przykładem, który nasuwa mi się w tym kontekście momentalnie, jest oczywiście Johnny Weir. On nie tylko zaczął śpiewać, ale też miał plany nagrać płytę. Na razie skończyło się na jednym utworze o jakże chwytliwym tytule Dirty Love



Nie chcąc być gorszym od Johnny'ego o podobny wyczyn pokusił się też Stephane Lambiel i nagrał piosenkę promującą Art on Ice 2013. 

 

Na nich dwóch oczywiście lista śpiewających łyżwiarzy się nie kończy, ale stanowią chyba najbardziej charakterystyczne przykłady fascynacji muzyką wśród łyżwiarzy.
A pamięta ktoś na przykład Emanuela Sandhu? Temu to się nawet zdarzało jednocześnie jechać i śpiewać... . Nieco inny mariaż z muzyką wybrał Jewgienij Pluszczenko i zamiast sam zacząć śpiewać wynalazł sobie Edwina Martona, który może i nie śpiewał, ale komponował specjalnie dla Pluszczenki i jeszcze akompaniował mu na żywo.

Cóż, poszerzanie horyzontów, wszechstronny rozwój, podejmowanie nowych wyzwań - wszystko to się chwali. No a przecież wieść gminna niesie, że śpiewać każdy może... ;-)

niedziela, 11 maja 2014

Co łyżwiarze porabiają poza zawodami i małżeński kryzys Johnny'ego Weira

Na przykład amerykański łyżwiarz, Jason Brown, został ostatnio zaproszony, by otworzyć swoim rzutem grę MLB na Wrigley Field (można to obejrzeć na tutaj: https://www.facebook.com/photo.php?v=10152116424811342) Nawet nieźle mu poszło ;). Może planuje alternatywną karierę?

Tymczasem związek Johnny'ego Weir'a (co prawda on już w zawodach nie jeździ, ale nieważne ;P) z prawnikiem, Viktorem Voronovem, przechodził w ostatnim czasie ciężkie chwile. W ten związek z pozoru idealny już dawno zaczęły wkradać się nieporozumienia i problemy, które doprowadziły do złożenia przez Johnny'ego pozwu o rozwód.
Wszystko zaczęło się od dość gwałtownej kłótni małżonków, po której do ich drzwi zapukała policja, a sprawa ta (wyszło na przemoc domową, w dodatku z Johnnym jako agresorem) zakończyła się zakazem zbliżania się do siebie. Potrzeba było trochę czasu i Johnny ponoć przekonał męża do oddalenia tegoż wniosku, obiecując, że będą pracowali nad swoim małżeństwem, Sęk w tym, że jednocześnie Weir zdążył już złożyć pozew o rozwód, o czym Voronov nie wiedział...
Johnny podobno złamał Viktorowi serce. Prawnik przed związkiem z łyżwiarzem nie ujawniał swojej orientacji, a i na ślub przystał tylko dlatego, że kochał Johnny'ego. Dla łyżwiarza porzucił pracę, wspierał go i był przy nim. Po rozstaniu podobno bardzo cierpiał, ale wspierali go przyjaciele, rodzina i znajomi.
Trudno określić okoliczności całego zajścia, ale ogólnie rzecz biorą, stawiają one Johnny'ego raczej w złym świetle. Z drugiej strony, Weir twierdzi, że sprawa rozwodu była przez obydwóch panów wiele razy omawiana i Viktor był świadom, co się dzieje. Dla Johnny'ego Viktor przeprowadził się, zrezygnował z kariery zawodowej. Łyżwiarz twierdzi, że chciał, aby Viktor znalazł sobie jakąś pracę poza domem, ale ten wybrał własną ścieżkę: Utrzymywałem dwie osoby, i nawet jeśli nie wydaje się, by było to coś wielkiego, to pochodzę z  niższej klasy średniej, która musi pracować bez względu na wszystko. - tak J.W. tłumaczył w jednym programie. - Jeśli nie możesz być adwokatem w tym tygodniu, lepiej znajdź pracę w przyszłym, w innym wypadku rachunki nie zostaną zapłacone. Niezależnie od takich czy innych wypowiedzi Weira, bliskie źródło twierdzi, że stosunki w małżeństwie Weir-Voronov zaczęły się psuć od kiedy Johnny znów wystąpił publicznie jako komentator na Olimpiadzie.

Na szczęście teraz, po wielu trudnych chwilach, kłótniach i nieporozumieniach, Johnny i Viktor znów są razem! Nie wiadomo, co doprowadziło do "rozejmu", ponieważ w o ile sprawę rozstanie roztrząsali dość obszernie na forum publicznym, to w przypadku "rozejmu" para chce zachować swoje prywatne sprawy dla siebie.
 
www.philly.com

poniedziałek, 5 maja 2014

Co łączy Jeana Dujardin i łyżwiarstwo figurowe?

Kto uważnie śledził transmisje z tegorocznych Mistrzostw Świata w Saitamie, ze szczególną uwagą zaś przyglądając się publiczności w trakcie zmagań par tanecznych, być może zauważył wśród widowni pewną znaną twarz. Chodzi tu o francuskiego aktora, zdobywcę Oscara za główną rolę w filmie Artysta - Jeana Dujardin. Co bardziej dociekliwi zaczęli się pewnie zastanawiać skąd u tego pana taka nagła namiętność do łyżwiarstwa figurowego. Odpowiedź jest oczywiście bardzo prosta (choć wcale nie taka oczywista). Otóż Jeana Dujardin i łyżwiarstwo figurowe połączyła namiętność, choć niekoniecznie do samego sportu, raczej do...Nathalie Pechalat.

Saitama MŚ 2014 (sport24.lefigaro.fr)
Tak właśnie. Zauroczenie francuską łyżwiarką powiodło Artystę do dalekiej Japonii, co oczywiście nie umknęło ogólnej uwadze i w światku łyżwiarsko-plotkarskim zaczęło huczeć od plotek. Teraz jednak to już nie plotki, a całkiem oficjalne doniesienia o tym, że Nathalie Pechalat i Jean Dujardin są parą. 
Ponoć zaczęło się od transmisji z Soczi, podczas których francuski aktor zobaczył Nathalie i nie mógł już o niej zapomnieć. 

Jednak dopiero całkiem niedawno, gdy zdjęcie pary uświetniło jedno z wydań francuskiego Paris Match,  oficjalna wiadomość rozeszła się szerokim kręgiem.

Obecność aktora na Mistrzostwach Świata skomentował zresztą nawet prezydent Francuskiej Federacji Łyżwiarskiej Didier Gailhaguet, mówiąc że Jean Dujardin był dla Nathalie ogromnym wsparciem podczas tych zawodów i podkreślając jak bardzo szybko zintegrował się on z całą francuską reprezentacją.

Zintegrował czy nie, dobrze że nie postanowił jeszcze sam zacząć trenować i wystąpić z Nathalie na zawodach, może nawet nakłonić ją do kontynuowania kariery i startu w kolejnych Igrzyskach. Wiadomo, zakochani miewają dziwne pomysły ;-)