Translate this blog!

niedziela, 15 czerwca 2014

Tanith Belbin mówi "tak"

We wtorek (10 czerwca 2014) Charlie White oświadczył się Tanith Belbin. A ona powiedziała tak! Choć nie można być całkiem pewnym czy akurat we wtorek. W każdym razie, tego dnia Charlie zdał raport z tego ważnego w ich życiu wydarzenia na Instagramie. 
www.people.com

Nie mógłbym prosić o ładniejsze tło dla najważniejszych momentów naszego życia. Hashtag powiedziała tak!!!

Tanith Belbin podobno nie przejmuje się faktem częstych założeń ludzi, że Charlie White i Meryl Davis są parą. Nie zasmuca jej nawet to, że wiele komentarzy pod zdjęciem na Instagramie, to lamenty, że to nie Meryl właśnie zaręczyła się z Charliem.

Ona to rozumie. W 2006 roku zdobyła srebrny medal ze swoim partnerem - Benjaminem Agosto. Wszyscy ludzie uważali, że się ze sobą spotykają. To coś nieuniknionego dla par tanecznych. Jej zrozumienie bardzo ułatwia mi życie.

Michal wraca

www.facebook.com
Szóstego czerwca  czeski łyżwiarz Michal Brezina ogłosił, że wraca do swojego poprzedniego trenera Karela Fajfra. W związku z tym przenosi się z powrotem do Europy, a dokładniej do Oberstdorfu położonego w Niemczech. Jeszcze dwa lata temu, przenosząc się do New Jersey, żeby trenować z Viktorem Petrenko, mówił: Po prostu poczułem, że potrzebuję czegoś nowego. Trenowałem w Oberstdorfie przez sześć lat. Nigdy nie powiedziałbym, że moi trenerzy (Karel Fajfr i Petr Starec) byli źli lub cokolwiek; byłem drugi po krótkim na MŚ, więc wszystko było dobrze. Po prostu poczułem, że potrzebuję zmiany.

Ponadto, był także bliżej swojej dziewczyny, Allison Reed, co z pewnością nie było bez znaczenia. Musiał się jednak przystosować do tego, że nagle dzielił lodowisko z innym łyżwiarzem, a mianowicie z Johnnym Weirem, choć do tej pory trenował sam. Mimo wszystko, nawet to go cieszyło, uważał to za dodatkową motywację podczas treningów.

Widocznie Michal ponownie poczuł potrzebę zmiany, a może raczej potrzebę powrotu na stare śmieci. Nie mogę się doczekać powrotu do Oberstdorfu, żeby ponownie zacząć trenować z moim trenerem - mówi. Chcę podziękować Viktorowi Petrenko za  jego rady i przewodnictwo. Jest cudownym trenerem i pozostajemy w bardzo dobrych stosunkach.

wtorek, 3 czerwca 2014

Historia pewnego Czecha, czyli Tomas Verner we własnej osobie

Dzisiaj o Tomasie. Tomasie Vernerze. Dlaczego? Z bardzo prostej przyczyny. Dziś właśnie przypadają jego 28. urodziny. 

Tomas, podobnie jak wielu innych łyżwiarzy "z jego pokolenia" (że tak przewrotnie ich zaklasyfikujemy) należy do grona tych łyżwiarzy, którzy sezonem 2013/2014 zakończyli karierę amatorską. Innymi słowy, wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że więcej na zawodach Czecha nie zobaczymy. I choć bywało z nim różnie, to będzie nam go zdecydowanie brakowało.

Tego, że bywało różnie nie trzeba chyba nikomu, kto choć troszkę śledził zawody łyżwiarskie w ostatnich latach, specjalnie udowadniać. A kto nie wierzy, wystarczy, ze przyjrzy się rezultatom Czecha na zawodach w latach 2007-2014. Na Mistrzostwach Świata najwyżej udało mu się wspiąć na 4. miejsce w 2007 i potem w 2009 roku. Poza tym bywał tak 21., jak 10. Do wyboru, do koloru. Na Mistrzostwach Europy szło mu zdecydowanie lepiej. Po raz pierwszy jako poważny pretendent do podium objawił się w Warszawie w 2007 roku, gdzie zajął drugie miejsce przegrywając tylko z Francuzem Brianem Joubertem. W kolejnym sezonie nie dał się już na Mistrzostwach Europy Joubertowi pokonać. Nie tylko jemu zresztą, bo w 2008 roku w Zagrzebiu Tomas wywalczył swój pierwszy (i jak się potem okazało także jedyny) tytuł Mistrza Europy. Niestety nie powtórzył już  tego sukcesu i w kolejnych latach zajmował z dość szerokiego spektrum, bo od 11. w 2013 roku, poprzez 3. i 5. odpowiednio w 2011 i 2012, 10. w 2010, 6. w 2009 i wreszcie 7. miejsce w 2014 w Budapeszcie. Skąd taka huśtawka? Trzeba by pytać samego zainteresowanego, ale to co na pewno miało tu istotne znaczenie to stres. Dało się to bardzo wyraźnie zauważyć przed programem dowolnym podczas ME w Budapeszcie w tym sezonie. Po rozgrzewce, kiedy Czech czekał na swoją kolej, by wyjechać na lód było wyraźnie widać, z jak silnym stresem się zmagał. W pierwszej połowie programu dowolnego wydawało się, że udało mu się nad tym zapanować i jechał naprawdę świetnie, tylko potem, kiedy wydarzył się ten nieszczęsny bardzo nieudany piruet wydawało się, że Tomas nie wytrzymał już napięcia. I ten właśnie jego program dowolny zapadł nam chyba najbardziej w pamięć, bo podchodząc do niego Verner miał ogromne szanse na medal. Cóż...jak by to ująć...life is brutal...and ful of zasadzkas.Na szczęście w czasie Gali nie wydawało się, żeby Czech był specjalnie załamany wydarzeniami dnia poprzedniego. 

Za co najbardziej Tomasa Vernera cenimy i zapamimętamy? Zdecydowanie za poczucie humoru, które uwidaczniało się szczególnie w programach pokazowych (ale nie tylko wtedy). Za ciekawe programy i za emocje, jakich dostarczał nam, za każdym razem, kiedy coś szło jakoś nie tak jak powinno było. Przede wszystkim jednak za bycie Tomasem Vernerem i robienie wszystkiego po swojemu iw sobie tylko właściwym stylu.

I za jeszcze jedno... Najbardziej przerażający kolorystycznie strój do programu krótkiego. Ten oto właśnie:
Tomas Verner, program krótki, ME Warszawa 2007


Przyznam bez bicia, ze dużo się nad tym strojem zastanawiałam, ale nie zrozumiałam do dziś dlaczego właśnie różowa koszula i ten naramienny szlajfek koloru jaskrawozielonego. Dlaczego taki stój Tomas wybrał do programu wykonywanego do Toccaty i Fugi Bacha? Cóż, co kryło się za tym wyborem pewnie się już nie dowiemy, ale niewątpliwie w moim prywatnym rankingu na najbardziej przerażające połączenie kolorystyczne ten strój wiedzie prym.

I z takim to miłym akcentem ekipa Blazing Blades łączy się w najlepszych życzeniach urodzinowych dla Tomasa! Sto lat Tomas!
Nic dodać, nic ująć ;-)