Zaskakujące, ale prawdziwe. Po dwóch latach przerwy, w wieku
29 lat, mając za sobą między innymi przymusową przerwę w związku z aferą
dopingową, Carolina Kostner wróciła. A
żeby było jeszcze ciekawiej: z Alexiejem Mishinem jako trenerem.
Wydawało się, że tak długa przerwa, afera dopingowa, a nawet
wiek (cóż, mając 29 lat Carolina jest w świecie solistek swoistym dinozaurem
konkurującym z młodszymi nie rzadko ponad 10 lat rywalkami), to wystarczająco dużo
powodów, żeby Włoszka podjęła decyzję o zakończeniu kariery. Okazuje się
jednak, że ambicja, by zdobyć olimpijskie złoto, a przynajmniej po raz kolejny
spróbować tego dokonać, była silniejsza.
Trzeba przyznać, ze ostatnie lata nie były dla niej
najłatwiejsze. Wyrokiem sądu dopingowego działającego przy Włoskim Komitecie
Olimpijskim została zdyskwalifikowana na 16 miesięcy za pomaganie byłemu
partnerowi - Alexowi Schwazerowi - w uniknięciu kontroli antydopingowej.
Kostner zapewniała, że nie miała pojęcia o tym, że jej chłopak stosował
niedozwolone substancje, jednak sam fakt, że skłamała jakoby nie było go w
domu, dzięki czemu udało mu się uniknąć kontroli, wystarczył by została uznana
za współwinną i zapłaciła za to dość długą dyskwalifikacją.
Na razie trudno prognozować, czy Kostner ma szanse na
przyszłorocznych Igrzyskach zawalczyć o złoto. Na pewno nie będzie to łatwe.
Póki co, po programie krótkim na ME w Ostrawie, przegrywa z dużo młodszymi
Rosjankami i zajmuje trzecie miejsce. To co dało sie zauważyć od razu, to
wpływ, jaki współpraca z Mishinem wywarła na jej techniczne umiejętności, a
także na styl jazdy. Tak naprawdę
współpracują oni ze sobą dopiero od września, wcześniej Carolina uczestniczyła
również w organizowanym przez trenera letnim obozie szkoleniowym (http://www.mishincamps.com/).
Ciekawe jak potoczy się ta współpraca i czy doprowadzi Włoszkę na olimpijskie
podium. Na razie jednak przed Caroliną nie łatwe zadanie, żeby co najmniej utrzymać medalową pozycję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz