Jak ciążyć potrafi srebrny medal zrozumiał podczas Olimpiady
w Soczi Patrick Chan i wygląda na to, że nawet po upływie kilku miesięcy od
jego zdobycia wciąż nie może na spokojnie o tamtym dniu myśleć. Jak tu się
zresztą cieszyć ze srebra, kiedy złoto było w zasięgu ręki, kiedy zabrakło tak
niewiele. Sytuacja robi się szczególnie trudna, gdy ciąży nam świadomość ilu
ludzi nie zakładało w ogólne innej możliwości niż ta, że to właśnie Patrick
Chan zostanie Mistrzem Olimpijskim. I jak głęboką nadzieję (a może i
przeświadczenie), że tak się właśnie musi stać miał sam zainteresowany.
Nie ma gorszego miejsca niż drugie. No może jeszcze czwarte.
W obu przypadkach nieuniknione jest poczucie zawodu - bo przecież było się
prawie, o mały krok od mistrzostwa, czy w tym drugim przypadku - od podium. Pozostaje
rozczarowanie i nachalne myślenie "co by było gdyby..?". Bo nie
czarujmy się, zawsze jest jakieś gdyby. Zasze coś można było zrobić inaczej, lepiej,
a że nie da się już dowiedzieć czy to by wystarczyło, pozostają gdybania.
Pięć miesięcy po zdobyciu olimpijskiego srebra Patrick Chan
deklaruje, że jeszcze nie oglądał nagrań swoich programów z Soczi i nie ma
zamiaru tego w najbliższym czasie robić. Aż tak źle? Chan mógł zostać pierwszym
kanadyjskim złotym medalistą olimpijskim w łyżwiarstwie figurowym, ale koniec końców
musiał się obejść smakiem i zadowolić srebrem. I to w pewnym sensie dwukrotnie,
bo przecież z zawodów drużynowych Kanada też wyszła ze srebrem. Sam mówi, że
jest perfekcjonistą i gdyby oglądał swoje programy z Olimpiady nie umiałby
dostrzec mocnych stron, skupiłby się wyłącznie na słabych elementach, a to nie
przyniosłoby żadnych pozytywnych skutków. Pozostaje mieć nadzieję, że to 'lekkie
rozczarowanie' (jak sam określa swoje uczucia) wyjdzie mu suma summarum na
dobre, że wyjdzie z tego silniejszy, zahartowany i przestanie patrzeć na swoje
olimpijskie doświadczenia widząc, że owszem zdobył srebrny medal, ale w gruncie
rzeczy oznacza to ni mniej ni więcej tylko tyle, że przegrał złoty.
sports.nationalpost.com |
Nie on pierwszy i zapewne nie ostatni z Igrzysk Olimpijskich
wyjechał "psychicznie pokiereszowany". Pytanie co dalej? Jak
wykorzysta to doświadczenie. Na razie opuścił Mistrzostwa Świata w Saitame i
zapowiedział już, że nie weźmie udziału w zawodach z cyklu Grand Prix w 2014
roku. Nie wiadomo jeszcze, czy zobaczymy go na jakichkolwiek zawodach w sezonie
2014/2015. On sam tego nie wie. Zasługuję
na trochę odpoczynku - powiedział niedawno w wywiadzie (http://www.tsn.ca/figure_skating/story/?id=454726).
Chcę po prostu pobyć trochę z przyjaciółmi
na co nie miałem czasu w ostatnich miesiącach, pograć w hokeja, robić rzeczy,
na które miałem ochotę od dzieciństwa, ale do tej pory brakowało mi czasu. To
pomoże mi odnaleźć motywację, żeby wrócić do łyżwiarstwa. Jeśli poświęcę
kolejne cztery lata życia łyżwiarstwu, to potrzebuję najpierw czasu, żeby
odetchnąć, pomyśleć na serio o swoim życiu, zaplanować je tak jak sam chcę, a
nie jak oczekują tego ode mnie inni.
sports.nationalpost.com |
Oby w tym planie znalazło się jeszcze trochę miejsca dla
łyżwiarstwa, bo chyba trudno nie zgodzić się, że gdyby Patrick Chan zrezygnował
na dobre, to łyżwiarski światek byłby wybrakowany, zrobiłoby się jakoś tak
smutniej.