Translate this blog!

niedziela, 23 lutego 2014

Soczi 2014 - i po Igrzyskach

Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Soczi można już uznać za zakończone i przyznaję bez bicia, że mamy małe zaległości w relacjach, przemyśleniach i komentarzach do tego, co też się wydarzyło. A że wydarzyło się sporo, to nie ulega wątpliwości. 

Na temat debiutujących w tym roku na Olimpiadzie zawodów drużynowych w łyżwiarstwie figurowym pisałam już całkiem sporo, choć wciąż naprawdę trudno ocenić czy wprowadzenie ich w takiej a nie innej formie jest trafionym pomysłem. Wydaje się, że sama inicjatywa jest dobra, ale najwięcej na temat ich sensowności z całą pewnością mieliby o powiedzenia sami zawodnicy. Niewątpliwie dla niektórych była to unikalna szansa na zdobycie medalu olimpijskiego, bo w konkurencjach indywidualnych nie mieli takiej szansy. I z tego punktu widzenia zawody drużynowe trzeba ocenić bardzo pozytywnie. Dodatkowo dla wielu było to coś jak "pierwsze koty za płoty" - zmierzenie się z występem na Olimpiadzie w tej konkurencji pomogło im nabrać pewności przed późniejszym indywidualnym starcie. Podkreślała to między innymi francuska solistka Mae Berenice Meite, której wyraźnie lepiej poszło właśnie w zawodach indywidualnych niż drużynowych. Z drugiej strony fakt, że te ostatnie odbywały się na samym początku i startujący w nich zawodnicy musieli zachować siły do startów indywidualnych wciąż wydaje mi się nie do końca trafionym pomysłem. Najdobitniej pokazał to chyba występ rosyjskiej solistki Julii Lipnickiej. Pojechała świetnie oba programy podczas zawodów drużynowych, ale nie poradziła już sobie tak dobrze w indywidualnych. Podobnie można by też spojrzeć na Jewgienija Pluszenkę, który wystartował w zawodach drużynowych, ale później musiał się wycofać z indywidualnych z powodu kontuzji. Chociaż prawdę mówiąc, to w jego przypadku można się było spodziewać takiego obrotu sprawy.

Oczywiście nie obyło się też bez teorii spiskowych. Jeśli ktoś jeszcze nie wie o co chodziło tym razem, to odsyłam tutaj. Co ciekawe zgodnie z tamtymi doniesieniami Rosjanie mieli mieć zapewnioną wygraną w zawodach drużynowych i parach sportowych, zaś Amerykanie w parach tanecznych. Sprawa jest tym bardziej zabawna, że dokładnie tak się poukładało. Ale czy ktoś ma wątpliwości, że słusznie?
  
Częściowo zawody ułożyły się tak, jak można było przewidzieć, ale zdarzyło się trochę niespodzianek (co tu ukrywać, nie zawsze pozytywnych). Teraz po zakończeniu na spokojnie przyjrzymy się poszczególnym wydarzeniom, postaramy się wyłowić co ciekawsze przypadki i oczywiście napisać coś niecoś tutaj.
Zatem cierpliwości! Prace trwają.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz