Translate this blog!

wtorek, 4 marca 2014

Sochi 2014 - o solistach uwag kilka

Jakoś tak wychodzi, że u solistów często sporo się dzieje, a już w szczególności gdy przychodzi do Olimpiady. I tym razem nie było inaczej, nie trzeba było nawet specjalnie długo czekać na co ciekawsze wydarzenia.
Zacznijmy od tego najbardziej wyrazistego, czyli od wycofania się z zawodów Jewgienija Pluszczenki. Trzeba przyznać, że wielu wróżyło coś takiego jeszcze zanim Igrzyska się rozpoczęły. Sama zresztą (przyznaję się bez bicia) byłam wśród nich i gdy po zawodach drużynowych, kiedy w programie dowolnym poszło mu gorzej niż sporo młodszemu Japończykowi - Yuzuru Hanyu - Pluszczenko zaczął narzekać na ból pleców, w mojej głowie pojawiła się całkiem realna wątpliwość, czy zobaczymy go w zawodach indywidualnych. Jednak sam zainteresowany utrzymywał twardo, że w nich wystąpi. Jak się okazało na swój sposób wystąpił, a i owszem. Tyle że dość krótko. Podczas wykonywania Axla w czasie rozgrzewki na tyle mocno dopiekły mu plecy, że decyzja o wycofaniu się zapadła błyskawicznie, jeszcze zanim Pluszczenko rozpoczął program krótki. Zatem, jak by to ująć, odpadł w przedbiegach. To co od początku nurtuje mnie w całej sytuacji najbardziej, to czy naprawdę przed zawodami nie był w stanie przewidzieć, że nie da rady w nich wystąpić? Czy dopiero w ostatniej chwili aż na tyle się mu pogorszyło? Bo prawdą jest. że gdyby nieco wcześniej podjął decyzję o wycofaniu się ze względu na stan zdrowia, to Rosjanie mieliby jeszcze szansę w jego miejsce wystawić "substytuta". Innymi słowy, gdyby Pluszczenko na siłę nie pchał się do zawodów już czując, że nie jest w pełni sił, to być może szansę (jedyną i zapewne też ostatnią w karierze) na występ na Igrzyskach dostałby Sergiej Voronov. I tego naprawdę nie jestem w stanie Pluszczence wybaczyć, bo w ten sposób ani on nie podjął walki, ani nie dał takiej szansy swoim kolegom z reprezentacji. 
To był taki mocny akcent na początek programu krótkiego solistów. A poza tym z zaskoczeń - czy ktoś się spodziewał, że reprezentant Filipin (kraju absolutnie nie kojarzącego się z łyżwiarstwem figurowym) dostanie się do programu dowolnego? Mnie osobiście Michael Christian Martinez (bo o nim tu mowa) dość mocno zaskoczył zajmując po programie krótkim 19. miejsce. I tak jakoś dziwnie wyszło, że on do dowolnego się dostał, a taki sobie Viktor Pfeifer, za którego występ mocno trzymałyśmy kciuki, niestety program krótki zakończył na 26. pozycji, o dwie za nisko, żeby zakwalifikować się do finału i jak by na to nie patrzeć o pięć miejsc niżej niż w Vancouver cztery lata temu... Żeby nie było, że mu kiepsko poszło możemy uznać, że to był taki osobisty manifest olimpijski Viktora, szczególnie, że ostro zaczął od samego początku, kiedy zamiast potrójnego Salchowa wyszedł mu smętny pojedynczy. A mówiąc całkiem serio, szkoda mi, że akurat nie udało mu się wystąpić w programie dowolnym, bo po pierwsze mam do tego zawodnika sentyment, a dręczy mnie niejasne przeczucie, że powoli zbliża się do zakończenia swojej kariery. Po drugie jego program dowolny w tym sezonie jest naprawdę wart obejrzenia, również ze względu na dobór muzyki. Mam na myśli dwa fragmenty z nowej płyty Audiomachine (Chronicles). Jeśli kto nie jest przekonany albo nie pamięta, o jakie utwory chodzi, to służę uprzejmie przypomnieniem:

Breath and Life - Audiomachine

Guardians at the Gate - Audiomachine

Na dziś tyle wspomnień, a ciąg dalszy zapewne nastąpi :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz